wtorek, 16 listopada 2010

Montanita wieczor i Puerto Lopez

poniewaz nie bylo slonca w Montanicie tylko pyszne drinki ucieklysmy stamtad na polnoc do Puerto Lopez, nie ukrywamy, ze tez troche w poszukiwaniu slonca....
niestety okazalo sie znowu, ze slonca nadal brak.... a ze siedziec bezczynnie nie lubimy pojechalysmy tym razem testujac kolejny nowy srodek lokomocji - autoriksza w wydaniu latynoamerykanskim - do Agua Blanka -  miejsce gdzie odkryto urny cywilizacji Machalilia oraz jest tzw such las tropikalny.....
pedzac szalonym tempem ok 20km na godzine ta riksza - czasami nawet wydawalo nam sie ze bedzie trzeba ja pod gorke pchac.... po jakis 30 minutach dojechalysmy do zaledwie oddalonej o 10km Auga Blanki - zaczelo sie od malego muzeum gdzie nie przestraszony niczym przewodnik tlumaczyl i oprowadzal nas po muzeum.... wszystko byloby ok gdyby nie fakt, ze przewodnik mowil po hiszpansku?!?!?! powiedzialysmy mu ze nie kumamy ale byl uparty....a my tylko kiwalysmy glowami i mowilysmy  SI SI, potem oprowadzil nas po tym sucyhm tropikalnym lesie..... wygladalo ze po pierwsze sie bardzo nudzil - okazalo sie ze jestesmy pierwszymi turystkami w dniu dzisiejszym a po drugie no coz.... za 2 h gadania i spacer z nami zarobil 3 dolary.... bo bez napiwku go zostawic oznaczaloby ze jestesmy bez sumienia..... wrocilysmy do Puerto Lopez a ze do miejscowosc rybacka zjadlysmy pyszny i swiezy sea food....
jak jutro dalej bedzie pochmurno to zmywamy sie do Quito......

pare fotek z dzisiejszego dnia...
nasza autoriksza od srodka:)
 termity osadzajace sie na drzewach (tzn jest to gniazdo termitow)
 tzw po hiszpansku MIRADOR czyli widok na suchy las tropikalny
 legwan poszukujacy slonca wdrapal sie az na czubek drzewa....
 a taki rachunek dzisiaj dostalysmy za nasz sea food - format A4
 i widoki wioski rybackiej - przygotowania juz powoli do nocnego polowu

 tu tez sa bary.... zaraz idziemy sprawdzic czy zrobia nam tak dobrego drinka jak w Montanicie:)))

 autoriksza



i na zakonczenie ruchomy obraz - opowiesci dziwnej tresci z baru przepysznych drinkow w Montanicie;)))
nasze pierwsze drinki:)


i po 2 godzinach



na koniec jeszcze nasze wspolne zdjecie za barem (a wlasciwie za standzikiem:)))
buziaki
MMJ

4 komentarze:

  1. tym razem jestem na pewno pierwsza bo przed chwilą nic nie było więc poczytałam poprzednie blogi i włączyłam jeszcze raz i jest nowy wpis , szkoda,że nie świeci słonko bo trochę leżenia na plaży też się Wam należy,alkoholowo to macie co próbować, i dobrze,ze humorki wam dopisuja chociaż po tych wszystkich wyczynach w Montanite to juz malo co Was zachwyci buziaki i słoneczka ala

    OdpowiedzUsuń
  2. a jak tam z receptami na "zespół dnia następnego"???
    Tatek

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow.. taka imprezka a u nas szaro buro i byle jak.. widać, że czasu nie marnujecie:)
    Uciski

    OdpowiedzUsuń
  4. No Muti a to ty tak pozno siedziesz?????
    zespol dnia nastepnego jakos udalo sie uciszyc ibupromem:))) z drugiej strony nie bylo tak zle!!!!
    Ola u nas niestety tez pada:((((( chyba powoli musimy sie przestawiac na polskie klimaty....

    OdpowiedzUsuń